Bałkany są bardzo złożone, przepiękne krajobrazowo, z niezwykłymi zabytkami. Tam bardzo wyraźnie przeplatają się wpływy dwóch największych religii świata, to mieszanka narodów… kolorowy tygiel po prostu. Chcieliśmy je jakoś ogarnąć myślą, więc przejechaliśmy sporą ich część, zataczając pętlę od Bośni i Hercegowiny, przez Chorwację, Czarnogórę, Albanię po Macedonię i Serbię. W 12 dni przejechaliśmy 4500 km (!) po bałkańskich krętych drogach. Bardzo dużo, ale stwierdziliśmy, że w każdym z krajów jest taka masa ciekawych miejsc, że i tak wszystkich nie jesteśmy w stanie zobaczyć, więc wybieramy opcję “Bałkany w pigułce” i chcemy zobaczyć wszystkiego po trochu.
BOŚNIA I HERCEGOWINA – KAWA PO BOŚNIACKU
Czyli esencja Bałkanów. Bujny krajobraz górski i jednocześnie klimat śródziemnomorski. Strzeliste minarety i słynne Medjugorie. Na każdym kroku widać złożoność. W Sarajewie kościoły katolickie, islamskie meczety, żydowskie synagogi i prawosławne cerkwie współistnieją od wieków. W Mostarze słynny Most nad rzeką Neretwą to symboliczny łącznik części chrześcijańskiej z muzułmańską.

Bujny krajobraz Bośni i Hercegowiny

Jajce i ruiny kościoła św. Marii

Kawa po bośniacku, czyli parzona w dzbanuszku po turecku, z bardzo słodką pahlavą, papieros i zapałki :)

Burek nie odstępował nas na krok

Wszechobecne niestety ślady wojny..

Bascarsija, czyli stary bazar orientalego typu i cuda lokalnych artystów

Meczet w Sarajewie

Z wieży minaretu w Mostarze, z widokiem na Neretwę i Stary Most

Mostar

Medjugorje, wzgórze Podbrodo i maaasa dewocjonaliów
CHORWACKI DUBROWNIK
Czyli “must see”. Piękne miasteczko z kamienną starówką, otoczone murami obronnymi… i turystami, tłumami turystów. Dubrovnik jest koci, kręty, wielopoziomowy, z niezliczoną ilością schodów, a kamienie brukowanych ulic polerowane przez wieki, że aż lśnią.

Stare Miasto w Dubrowniku
CZARNOGÓRA- NAD ZATOKĄ KOTORSKĄ
Zgubiliśmy się w Kotorze. Zaplątaliśmy w małych, krętych uliczkach, zakamarkach, placach. Fajne uczucie Tam tez wspięliśmy się wysoko na mury obronne by podziwiać z góry Zatokę Kotorską. I jeszcze mieliśmy przygodę motoryzacyjną – wyładował nam się akumulator (Wojtek zostawił włączona stacyjkę). Po raz pierwszy doświadczyliśmy serdeczności bałkańskich narodów – sami zaoferowali pomoc i mogliśmy jechać dalej

Kot w Kotorze

Czarnogórski Adriatyk
W Czarnogórze odwiedziliśmy jeszcze jedno bardzo ciekawe miejsce – monastyr Ostrog z XVII wbudowany w skałę. Wiedzie do niego bardzo kręta droga….
ALBANIA, CZYLI TIRANA OD WIECZORA DO RANA
Wjazd do Tirany i przejazd przez nią cało, to niezapomniane przeżycie. Na drodze nie obowiązują żadne zasady, albo inaczej – dla nas były co najmniej nieczytelne, bo Albańczycy świetnie sobie radzili w tym slalomie jadących w rożnych kierunkach pojazdów. Klakson i hamulec to podstawa Na częściowo pozbawionych asfaltu drogach króluje oczywiście Mercedes. Z ciekawostek, w życiu nie widzieliśmy tylu myjni samochodowych… no ale merc lśnić musi.

U góry po lewej pomnik bohatera narodowego Skanderbega w Tiranie

Twierdza Skanderbega w Kruji

W Kruji chcieliśmy zagadnąć niezwykle życzliwych Albańczyków, ale język albański jest jak z innej planety
MACEDONIA – JEZIORO OCHRYDZKIE I KLASZTOR TRESKAVEC
Poczuliśmy, że jesteśmy daleko na Południu. Żar lał się z nieba. Widok na Jezioro Ochrydzkie był jednym z ładniejszych, jakie widzieliśmy po drodze i trochę chłodził upał. W Ochrydzie duże wrażenie zrobiły na nas liczne cerkwie, jak np. cerkiew św. Bogurodzicy Perivlepty z dobrze zachowanymi średniowiecznymi freskami.

Jezioro Ochrydzkie

Cerkiew św. Bogurodzicy Perivlepty

Cerkiew św. Jovana Kaneo stojąca na zboczu Jeziora Ochrydzkiego
Nasz krótki pobyt w tym kraju zdominowała wycieczka w upale do leżącego na zboczu góry klasztoru Treskavec. Dojście tam w upale wymaga trochę wysiłku, więc mieliśmy dodatkowe emocje. Spędziliśmy tam bardzo miłe chwile wraz z dwójką sympatycznych Macedończyków, odpoczywających od stolicy, z którymi miło gawędziliśmy w różnych językach.

Klasztor Treskavec

W Treskavcu rozmowy

Klasztor Treskavec

O nie, ja obok tych krów nie przejdę, czyli Justowa wkrętka 😉 W drodze z Treskavca..

Macedońskie papryczki
Pętla zamykała się w Serbii. A tam drastyczna zmiana pogody – 10 stopni i deszcz. Namiot rozbiliśmy nieopodal największego i najbardziej znaczącego monastyru w Serbii – Studenicy i następnego dnia uczestniczyliśmy w niedzielnej mszy. Po raz pierwszy braliśmy udział w obrzędach prawosławnych, wrażenie niezapomniane.

Monastyr Studenica

Belgrad w deszczu przejazdem
Comment
cudo!