Kiedy myślę wakacje, to myślę Bałtyk. Taki archetyp letniej beztroski już chyba nie znajdzie następcy. Polski klasyk W dzieciństwie jeździliśmy często nad morze, by zmienić klimat i krajobraz z górskiego Bielska na północny koniec Polski. Była to niezła ekspedycja, nierzadko z przygodami (awaria auta i nocleg w Zastavie 5cio osobowej rodziny !) Sentyment pozostał i teraz przynajmniej raz na dwa lata jeździmy nad morze.
Kaszubsko
Po roku wyzwań podróżniczych i wspinania się na kolejne stopnie wtajemniczenia przyszedł czas na spokojne wakacje. Tym bardziej, że życiowo u nas wiele zmian i myśli niespokojne potrzebowały ukojenia. To był dobry czas…I czujemy, że takie wolne wyjazdy są bardzo potrzebne. Takie rozprężenie poznawcze, podróżniczy wydech, w kontraście do innych intensywnych wypraw w nieznane. Pierwszy raz pojechaliśmy na tak długo stacjonarnie – 10 dni! Nocleg zarezerwowaliśmy dosłownie kilka dni przed wyjazdem. Szukaliśmy czegoś ładnego, z przyjaznym otoczeniem dla dzieci (czyt. potencjalnie najbardziej wypoczynkowym dla rodziców). Przyznam szczerze, że przejrzałam sporo kwater, domków, agroturystyk i wiele mi się bardzo podobało, przyciągało wysmakowanym, naturalnym wystrojem, stylowymi wnętrzami w prostym, eko stylu, ale zawsze łączyło się to z zaporową ceną, kiedy mnożyło się cenę za noc x 10dni. I tak przypadkiem trafiliśmy do Zagrody pod Strzechą w Kopalinie. Kilka kaszubskich chatek usadowiło się gdzieś pośród łąk. Od morza dzieli je kilka kilometrów, do centrum wioski rzut beretem, a wkoło cisza, spokój….no i ten domek, jak z bajki o krasnoludkach- dziewczyny były zachwycone! W 35 metrach zmieściło się wszystko, co potrzebne…ale najważniejsze było na zewnątrz. Przypadkowo okazało się, że pod domkiem mamy 2 huśtawki i ławeczkę. Wyobraźnia od razu podsuwała nam obraz słonecznej kawy o poranku, podczas, gdy dzieci beztrosko latają w przestworzach Marianka nie chciała wychodzić z huśtawki ! Acha, no i do połowy czerwca za cały domek płaciliśmy 100 zł za dobę. Poniższe obrazki niech pokażą nasz kaszubski chill…
Rowerowo
Żeby wyjazdowi dodać smaku przygody, to zabraliśmy ze sobą nasze jednoślady i kilka kilometrów dzielących nas od plaży pokonywaliśmy na rowerach. Las pachniał, szyszki chrupały pod kołami, światłocienie grały na drodze. Pierwsze dni pobytu były dość przygodowe, bo szukaliśmy drogi idealnej na plażę, kopiąc się często w piachu. W końcu ideałem okazała się droga przez las do Lubiatowa (mapka na końcu). Hania pierwszy raz testowała nowy rowerek Frog, a kiedy piaszczysty teren złościł ją i zniechęcał do wyczynów, to pedałowałyśmy razem. Bardzo fajnym wynalazkiem jest hol Follow me, który Hania polubiła aż za bardzo 😉 Bardzo szybko można się z dzieckiem połączyć w tandem i tworzy się na prawdę spójny zespół. Hania pomagała mi zawsze pod górkę, a kiedy jej się nie chciało, to spokojnie sobie jechała i śpiewała. Taki mi wyrósł ogon! Cena jest dość spora, ale potraktowaliśmy to jak inwestycję rodzinną- wszak cała nasza rodzina bliższa i dalsza jest mocno zorientowana na rowery i niejednemu dziecku będzie służyć. A hol sprawdził się super! Obawiałam się tego “ogona” a jazda okazała się bardzo stabilna, poczucie bezpieczeństwa też, a sprawny montaż pozwala szybko dostosować do humorków małej rowerzystki. Więcej o holu można poczytać tutaj.
Hania obrażona na piach i idzie z buta 😉
Bałtycko
Plaże o tej porze roku, czyli początkiem czerwca były puściutkie. Takich szukamy i jakoś nigdy, nawet w sezonie nie mamy problemu, gdzie rozłożyć symbol bałtyckich plaż, czyli parawan w paski Tylko, że nam służył jako ochrona od chłodnego wiatru, a nie jako płot 😉 Hania i Mania oszalały, jak zobaczyły taką przestrzeń. A ja pomyślałam, że nie ma na świecie żadnej plaży, która bardziej by mnie zachwycała. Jedyna rzecz, której Hani trochę brakowało, było ciepłe morze. Bo dopiero na Sri Lance przełamała lody (bałtyckie!) z morskimi kąpielami. A poza tym piasek, kamyczki, muszelki, gładkie patyki i promienne bieganie po piasku wypełniało nam czas. Dźwięk pustej, bałtyckiej plaży jest jednym z moich ulubionych…więc see u Bałtyku za rok?
5 Comments
Zdjęcia jak zawsze mogę oglądać i oglądać:) My po 5 latach wybraliśmy się nad Bałtyk i jak pozostała moja trójka była zachwycona to mi brakowało … ciszy, spokoju i pustych plaż. I następnym razem wybiorę na pewno inny termin i inne miejsce … bo jednak Bałtyk na nowo zachwycił Więc będziemy, może i za rok. Wasze dziewczyny to kropka w kropkę swoje odbicia Pozdrawiamy!
Dzięki Magda Tak, Bałtyk poza sezonem i bez tłumów to jest to. A dla dzieci to raj i wolność brykania w piachu po uszy 😉 …a siostry dość podobne to fakt
Oj tak to brykanie w piachu było najlepsze Tylko ten tłum którym sypaliśmy (no kto sypał ten sypał) piach w oczy jakoś nie podzielał naszej radości 😉 Ale wrócimy tam na pewno bo i tak było fajnie! Moje córy ta dwa przeciwieństwa – jedna niebieskooka a druga piwnooka ale jakieś mikro podobieństwo widać – tak twierdzą inni 😉 Pozdrawiamy.
Piękne zdjęcia, naprawdę! (Chętnie na jakieś warsztaty bym się do Ciebie zapisał )
Taki wyjazd nad Bałtyk to ja rozumiem, z dala od dzikich tłumów i festiwalu tandety!
Pozdrawiamy!
Dzięki Cha, cha, warsztaty u mnie..no kto wie a Bałtyk jest fajny, gdy się nie wpadnie w te dzikie tłumy..