Maj sprzyjał przemieszczaniu się po Polsce w celach towarzyskich. Siłą rozpędu pojechałyśmy więc z Hanią do Rzeszowa pociągiem. Nasza pierwsza podróż koleją! W czwartek w południe ruszyłyśmy ku przygodzie, by spędzić kilka miłych godzin z urodzinową ciocią Karo, zjeść najlepsze ciasto z rabarbarem, pogawędzić przy trójniaku ( gdy Hania spała) i w piątek rano wracać do Krakowa. Kolejny środek transportu sprawdzony, Hania ucieszona, tak więc rozpoczęłyśmy nowy etap babskich, lokalnych, spontanicznych podróży w stylu alpejskim “na lekko”, czyli tylko z nosidłem. I z aparatem komórkowym
“A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,”
Czyli Hani ” Lokomotywa” na żywo
Hania odnalazła się w rzeczywistości PKP i nie nudziła się ani minuty. Jak nie książeczka, to migający za oknem krajobraz, wspinaczka na siedzenia, zabawa w akuku z zasłonką, odkrywanie skarbów w torbach współpasażerów (za pozwoleniem), zabawa biletami i wreszcie zwiedzanie pociągu….atrakcji moc!
2 Comments
Widząc tytuł, już się bałem, że będzie kolajna litania narzekań na PKP
Jako, że nie używamy samochodu, tak jakoś nie ciągnien as, chociaż poza miastem jest przydatny, z pociągami jesteśmy dość mocno zaprzyjaźnieni. I specjalnie podroże z dzieckiem nie są jakims specjlanym wyczynem, a a małym śpiącym dzieckiem było nawet łatwiej niż z takim co mu się już nie widzi, żeby sobie przez kilka godzin spokojnie siedzieć, ale też jest fajnie
Tak, pociągiem jest fajnie! Hancia na szczęście ma ten dar wymyślania sobie zajęć z niczego, więc podróż minęła przyjemnie. Wybieg w pociągu jest, w przeciwieństwie do samochodu (szczególnie jeśli podroż długa).