Wakacje + rower = prawdziwe wakacje Tegoroczne lato i afery zdrowotne nie sprzyjały rowerom. Ale Pomorze postawiło nas na nogi, a właściwie na rowery. Mogliśmy więc oprócz leniuchowania poznać okolicę z perspektywy siodełka, co daje dodatkowy kontekst. Bo na rowerze można na przykład pojechać po jajka do wsi Machowinko i porozmawiać przy płocie, albo można zrobić singla po wertepie klifem, lub też romantycznie rozmarzyć się nad wrzosem i wypróbować drzewa jako wieszaki rowerowe, poczuć jak pachnie sosnowy las, albo zajrzeć ludziom do ogródków, a jednocześnie w porę umknąć przed czworonożnym przyjacielem człowieka, zwanym w całej Polsce “złym psem”.

Homo sapiens schodzi z drzewa z rowerem, czyli brakujące ogniwo ewolucji odkryte na Pomorzu :)

Klif w okolicy Poddąbia

Dzień dobry, ja po jajka na rowerze z Poddąbia :)

Takie domy w Charnowie

Ociec miał swoje 5 minut :)

Rower może nad morzem! Odkryła Hania

Justa w wersji rowerowo-wrzosowej
Para buch tata w ruch…i Wojtek pociągnął przyczepkę. I odkrył, że przyczepka, jak czołg – przejedzie wszędzie, byleby pociągowy dał radę A jak nie tata, to mama w foteliku przewiozła Hanię przez pagórkowaty las. Tereny rowerowe piękne, dla nas południowców egzotyczne 😉 Bo i piachu więcej i wrzosów, no i ta przestrzeń… Jeździliśmy w rejonie między Rowami a Ustką, korzystając z mapy Słowińskiego Parku Narodowego. Wiele tam pięknie poprowadzonych ścieżek rowerowych, a jeśli ich nie ma i wybierzemy boczną drogę, która wiedzie przez chaszcze, choć na mapie wyglądała na kawał dobrej drogi, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie będzie pod górkę 😉 Jeździliśmy w różnych układach, w zależności od okoliczności, choć najfajniej było w wersji full rodzinnej przyczepkowej.

Pierwsza wycieczka-jedziemy do Rowów. Bez las..

Bez wrzos..

Klif między Poddąbiem a Dębiną

Pierwsza pętla przyczepkowa wokół Poddąbia – okolice Wytowna

Pod kołami jabłkami dojrzewa koniec lata…

Kawałek Szlaku Zwiniętych Torów

Pierwsze starcie przyczepki z piachem

Matki samotna wycieczka – po jajka od szczęśliwej, pomorskiej kurki :)

Gdy Hania z babcią, rodzice sie bawią ;-)

Kiedy ewidentna ścieżka okazuje się być lasem… W Niestkowskim Lesie przetestowaliśmy przyczepkę w terenie i jest super!

Nad Słupią. Żółty szlak Doliny Słupi

Na kawę do doliny Charlotty

W końcu wrzosowy Chariot w odpowiedniej oprawie

Pętla zamknięta w Machowinie
No i sprawa najważniejsza- Hania rozbrykała się na tuptaku! Zaczęła mieć frajdę z biegania i eksplorowania podłoża rowerkiem. Zadziwiała nas czasem swoją fantazją, a wśród przechodniów wzbudzała zainteresowanie, bo była chyba najmniejszą tuptającą rowerzystką w okolicy.

Między nami rowerzystami

Taka droga pobudza wyobraźnię!

Rocznik 2011

Na zachód słońca z rowerkiem, słońce “pać”

Klimatyczna karczma u Julki w Poddąbiu

Enduro Hania, zdjęcie z dedykacja dla wujka Q:)

No i pozdrawiamy ekipę rowerową z Mazowsza! Urodzionowo-rowerowo w Rowach
10 Comments
Fantastyczne zdjęcia. koniecznie do zobaczenia gdzieś w drodze:D szczególnie, że daleko nie mamy.
Morze i rower takie fotogeniczne. A Wy to juz najlepiej wiecie
My stacjonujemy w okolicach Zakrzówka, wiec jakby co to…do zobaczenia!
Hej Aga! Wiele jest pięknych miejsc nad morzem, a rowerem świetnie poznaje się tę przestrzeń. Ja w dzieciństwie jeździłam właśnie na wybrzeże zachodnie i kusi mnie, żeby tam wrócić. Fajnie, że podzieliłaś się swoimi miejscówkami
Brzegiem morza po piachu to faktycznie wyzwanie! My jechaliśmy wzdłuż klifu i czasem piach nas zaskakiwał
Pozdrawiamy również serdecznie!
Piękności fotograficzne i ciepłości opowieściowe
Super!
O, Gajka! Dziękujemy i saludos
Dużo, dużo zdjęć to to, co tygryski lubią najbardziej 😀 Brakujące ogniwo ewolucji schodzące z drzewa z rowerem mnie zabiło 😉 No i zachciało mi się wrócić na klify w okolicach Poddąbia. Niesamowicie piękne tereny. W tym roku nie wypaliło, może za rok…
Gosia, no to może za rok uda się wspólnie podziwiać morze z poddąbskiego klifu…? Brakujące ogniwo – nie mogłam się powstrzymać, chciałam mieć portret z drzewem i rowerem, bo tak je lubię
Uwielbiam wasze zdjęcia – genialne!
A tak z innej bajki, bo widzę, że przyczepkę dość mocna eksploatujecie. nie macie w chariocie problemu z piastami w kołach? Nie złapały Wam luzów? Nasze sie trochę sypią – przyczepka ma za soba jakieś 2-3 tysiące kilometrów.
Dzięki! Rower jest bardzo wdzięcznym tematem foto

Nasze piasty na razie bez zarzutu, ale do Waszego wyniku w kilometrach nam daleko – za tysiąc kilometrów porównamy
Przyczepkę po wertepach testowaliśmy dopiero w tym roku kilka razy i jest świetna, awarii brak. Przeszkadzają czasem gabaryty dwuosobowego chariota w terenie. Czekamy na Waszą francuska opowieść, pozdrowienia!
jak dorzucilismy ostatnie 800 km to nam się zaczely luzowac, prawdopodobnie wymienia nam to na gwarancji, sprawa jest juz zgloszona, zobaczymy.