Jak zwykle spontaniczna decyzja, entuzjastyczne nastawienie (Justa) i bardziej sceptyczne (Wojtek) i jedziemy w listopadzie na Krym! Obawy dotyczyły przede wszystkim pogody i dostępności kwater poza sezonem. Nie mieliśmy żadnych namiarów, a nie spodziewaliśmy się chmary babuszek bijącej się o turystę, jak w sezonie. Ale bardzo tanie połączenie lotnicze wizzairem ze Lwowa bezpośrednio do Symferopola, kusiło…
Tydzień na Krymie był bardzo słoneczny, zupełnie bez turystów, z sennym klimatem, kwatery w “riemoncie”, dzień kończył się o 16.30, ale była przygoda! A takiego intensywnego błękitu nieba nie widzieliśmy nigdy wcześniej…
Trasa: Symferopol – Teodozja – Sudak – Symferopol – Przełęcz Angarska – Czatyrdah – Symferopol – Bakczysaraj – skalne miasto Czufut-Kale – skalne miasto Mangup-Kale – Bakczysaraj – Symferopol
Z DZIENNICZKA PODRÓŻY- “JA CHATIELABY KWARTIRU”
8 listopada 2008
” Teodozja o poranku, niskie listopadowe słońce, przyjemna temperatura, szukamy pokoju. Nie możemy znaleźć nic z przewodnika, plecak ciąży, Wojtek zły. Zaczepiam panią ze sklepiku, zaczepiam panie sprzątające chodnik. Jedna z nich, mocno podchmielona slalomem prowadzi nas przez zakamarki miasta do jednej z kwater. Niestety ta w riemoncie. Dziękujemy i uciekamy. Po kolejnej godzinie znowu spotykamy Panią Sprzątającą. Mówi, że ma dla nas kwaterę u Żany. A niech tam, idziemy. 20 minut wyboistą drogą. Pani Żana to starsza pani, blondynka, która w ogródku częstuje wódką lokalnych pijaczków. Stąd ją znają, stąd mamy kwaterę. Ale zostajemy, dostajemy pokój, wychodek w ogródku, ruski kilim na ścianie i wszystkie atrakcje krymskiej kwatery”
9 listopada 2008
” (…) K0lejny cel podróży to Sudak. W autobusie poznajemy pewnego młodego Tatara, który pracuje przy budowie jednego z licznych hoteli. Obiecuje nam pomoc w znalezieniu noclegu. Prawie godzinę idziemy pieszo z plecakami, ale czasem trzeba zaufać, zwłaszcza, jeśli nie ma się lepszej, pewniejszej opcji. Niestety hotel, w którym pracuje chłopak jest w remoncie, kolejny za drogi… Finalnie lądujemy w barakach robotniczych miejscowych budowlańców. Mamy pokój z prysznicem i ciepłą wodą, wow! “
10 listopada 2008
” (…) Na Przełęczy Angarskiej miała byc turbaza, miejsce wypadowe na Czatyrdah. Hmm jest riemont. Rudera z drewna kiedyś może i była turbazą, ale teraz schody się chwieją, drzwi tylko z framugami, łóżka zapadają się do ziemi.. Ale wyjścia nie ma. Możemy nawet napić się ciepłej herbaty – gorącą wodę daje nam pani pilnująca Turbazy, mieszkająca obok w chałupie…”
11 listopada 2008
” (…) Wieczorem lądujemy w nowym Bakczysaraju. I co? I powtórka z rozrywki. Dzień kończy się o 16.30, więc dojechaliśmy już po ciemku. Noclegu niet. Na szczęście hotel Bakczysaraj o standardzie sowieckim nie jest aż tak drogi. Dostajemy pokój za podwójnymi drzwiami. Jedne z nich zacinają się, a pani z recepcji myśli, że sobie stroimy żarty i “Atkrywajtie” krzyczy, próbując oddać nam paszporty. Na szybko w słowniku szukamy słowa ” zepsuć się”. Z pomocą przychodzi pan z ochrony, który w końcu ma ważną rolę do wykonania – zgrabnym kopem wyłamuje zamek 😉 Ot, przygoda…”
12 listopada 2008
“Rankiem witamy w Starym Bakczysaraju. Prowadzeni przewodnikiem Bezdroży trafiamy na świetny nocleg u Edgara, Tatara z Uzbekistanu. Wielka radość z prostej rzeczy – mamy super nocleg i w dodatku na 2 dni! “
конец
Leave A Reply