Czechy były tuz za rogiem i mniej tłoczne. Ciocia i wujek bardzo często odwiedzają te tereny, więc mieli dla nas gotowy plan na każdą ewentualność Więc aby uniknąć polskiego potopu ruszamy do sąsiadów. Najpierw snujemy się trochę po Trutnovie, zasilamy akumulatory placuszkami z czosnkiem i jedziemy dalej.

W Trutnovie domki z kartonu, koncerty, warsztaty…

I lokalne smaki!

Pierwsza atrakcja, jaka nam się trafiła to zoo w Dvur Kralove. Wcześniej nie byliśmy przekonani do takich miejsc, z dzieciństwa mamy mieszane wspomnienia – klatki i to, ze w warszawskim zoo małpa obsypała Justę piaskiem. Ale Zoo Dvůr Králové  jest pięknie urządzone i spotkania ze zwierzętami bardzo nam się podobały. A Hania widziała zwierzęta z książeczek na żywo!

Dzień 3 Sobota majówkowa w Polsce tłoczna, a za rogiem w Czechach zebry pozują do zdjęć

Spotkanie w cztery oczy

Rybki!

Buziak dla żółwia

Na zewnątrz jakieś 5 stopni, za to w tropikalnej dżungli skwar, śpiew ptaków i chwila relaksu :)

I na koniec po 3 godzinach wędrowania, zabawa!

Dnia czwartego w niedzielę pogoda uraczyła nas słońcem, więc ruszamy w Krakonosze. Wybieramy odkrytą niedawno przez wujostwo trasę: zielony szlak ze Svobody nad Úpou do uzdrowiskowej miejscowości Janské Lázně. Trasa idealna dla małych nóżek i dodatkowo na pewnym odcinku z bardzo ciekawymi przystankami dla dzieci. Co jakiś czas na trasie można spotkać wysokie łóżka i stoły Karkonosza, czyli Ducha Gór, a także dowiedzieć się więcej o karkonoskiej przyrodzie i górskich zwyczajach. Trasa bardzo przyjemna, łatwa, z piękną aleją jaworową. Tu mapka trasy (zielony szlak) i link do farmy po drodze.

Dzień 4. Svoboda nad Úpou – Janské Lázně – Svoboda nad Úpou. Bramka do królestwa Karkonosza, Hania dzwoni!

Hania i muchomor, czyli krótki odpoczynek pod altanką “Muchomurka”, która była tu już w XIX w. !

Pierwsza ławka na trasie, można posiedzieć z Karkonoszem. A siedzą trzy kuzynki : Hania, Madzia i Lidzia

A tu, na łożu Karkonosza można poczytać, co grozi niegrzecznym turystom w górach :)

Kawałek od altanki mała chatka i farma, gdzie można sobie zrobić super piknik i przy okazji poczytać trochę górskich ksiąg…

Opowieści z gór na drewnie…

Trasa idealna dla wózków, rowerów z dziećmi…

… dzieci z patykami …

… i całych rodzin :)

Po ponad godzinie tempa mocno spacerowego i przystankowego docieramy do Janskich Lazni

A tam czeka na nas kawa i czeski smakołyk czyli trdelnik wypiekany na wałkach

Duży ten Karkonosz…

 Tak nam dobrze było u rodziny, że postanawiamy przedłużyć weekend i w poniedziałek ruszamy do Teplickego Skalnego Miasta. Hania początkowo ostrożnie podchodziła do skalnych labiryntów, ale potem się rozkręciła i miała frajdę ze schodków, ścieżek i kryjówek  

Link do strony czeskiej i polskiej z informacjami praktycznymi.

Dzień 5. Ruszamy w skały!

Hania z ciocią Ewą

Dobre tło dla kurteczki

A Wojtek kameleon przybiera skalne barwy

I małe wyzwanie sportowe- 300 schodów dla szerokich widoków

O takich

Na koniec taka składanka- mama i córka w tej samej czapce i z tym samym kubkiem popijają herbatkę w Karkonoszach… tyle, że mama cztery lata wcześniej, gdy Hani nie było jeszcze na świecie. Zdjęcie przypadkowe, ale potwierdza teorię, że majówki bardziej zimowe niż letnie