Nasza wspólna podróżnicza przygoda zaczęła się od wygranej w radiowej Trójce wycieczki do Portugalii. Wycieczka w maju, z biurem podroży, do kurortu, do hotelu. I pewnie gdyby nie wygrana, to nigdy byśmy takich klimatów nie poznali
“SŁOŃCE, PIASEK, LAZUR NIEBA”
Taką wizje cudownych wczasów rysowała przed nami rezydentka. Granatowe chmury pierwszego dnia zaburzyły nieco tę wizję, a pierwsze śniadanie i spacer promenadą Praia de Rocha sprawiły, że runęła całkowicie. Zdecydowanie nie nasze klimaty. Takie miejsca wyglądają podobnie na całym świecie, czy to w Meksyku, Tunezji czy Portugalii- wielkie hotele blisko morza, promenady z kiczowatymi sklepikami i masa atrakcji dla całej zawartości tych hoteli.
Po dniu spędzonym na plaży wynajęliśmy auto i uciekliśmy z kurortu ! Zresztą od razu mieliśmy takie założenie, ponieważ zabraliśmy ze sobą namiot. I tak oto zamienił stryjek kijek na siekierkę 😉
ZAMIAST NUDY W KURORCIE
Zajrzeliśmy do okolicznych miasteczek regionu Algarve
Zobaczyliśmy spory kawałek regionu Alentejo i jego senne miasteczka….
W Almendres podziwiamy najwiekszy na półwyspie Iberyjskim kamienny krąg. Nocujemy nieopodal na dziko.
Do Evory zajeżdżamy późnym popołudniem. Miasto bardzo zabytkowe, ładne, ze studenckim klimatem..
W Sintrze, w małej kawiarence pijemy espresso przy sączącej się z głośników muzyce fado i zwiedzamy zakręcony pałac, jak ze snu szalonego architekta – Palacio de Pena…
Najpiękniejszą kolację jemy na Cabo de Roca – najbardziej na zachód wysuniętym przylądku Europy…
Lizbona przywitała nas deszczem. Lało okrutnie cały dzień, tak, że woda chlupotała w butach…
W klimatycznych dzielnicach Lizbony snujemy się po wąskich uliczkach, zwiedzamy liczne kościoły, brukowanymi ulicami suną zółte tramwaje…
Do górnej części miasta dostajemy się windą Elevador de Santa Justa i w ten sposób Justa znalazła swoją właściwą świętą 😉
W powrotnej drodze plażowaliśmy na spokojnej plaży i odwiedziliśmy senną rybacką wioskę Sesimbrę…
Leave A Reply