Pierwszy dzień wiosny przywitaliśmy w Tatrach. Jeszcze ośnieżonych, ale już pachnących świerkami i szumiących wiosennym potokiem. Właściwie było to pierwsze Marianki tatrzańskie tuptanie. Wybraliśmy prosty szlak, wielokrotnie sprawdzony przez naszych znajomych również w wersji zimowej i z dziećmi. Hania drugi raz była na tej polanie, ale pierwszy raz przeszła w zimowych warunkach taki długi odcinek (1.15 h niebieskim szlakiem w jedną stronę) i finalnie była bardzo zadowolona. Marianka natomiast obserwowała drogę z najwyższego punktu i śmiała się z hasania Hani, która szukała ukrytych za drzewami rodziców. Na każdej wycieczce pada “nóżki mnie bolą”, przeważnie w pierwszym kwadransie, więc stosujemy zasadę “przez wyobraźnię do nóżek” i wtedy zasoby energii uruchamiają napęd i nawet podskoki tym bolącym nóżkom się zdarzają. Szlak jest dość popularny, a że dodatkowo była to niedziela palmowa, to do sanktuarium na Wiktorówkach podążało sporo turystów i szlak zrobił się miejscami śliski. Najgorzej było przy sanktuarium- śliskie schody+ śliskie poręcze. No i w drodze powrotnej chwila mojej nieuwagi, a raczej uwagi skupionej na brykającej Hani, spowodowała wywrotkę i nadwyrężenie więzadeł w kolanie. Stwierdziliśmy, że oswojona rzeczywistość i łatwy szlak czasem usypiają czujność (bo np. nie sprawdziliśmy, czy mamy 2 pary kijów trekingowych ). Na szczęście noga szybko wróciła do formy i już planujemy kolejne wiosenne góry 😉
Informacje praktyczne:
Jednodniowa wycieczka na Rusinową Polanę z małym dzieckiem z Krakowa, to w sumie 3h w aucie i 2,5h w nosidle. W aucie Marianka w większości spała, bo drogę w Tatry zaplanowaliśmy na drzemkę, drogę powrotną już na spanie nocne. Mało było wybiegania, ale obserwacje z nosidła też były ciekawe, bo to w sumie rzadka atrakcja.
Szlak niebieski zaczyna się na drodze w Zazadniej, gdzie znajduje się parking, punkt poboru opłat (nieczynny w tę niedzielę) oraz toi toi. Większość szlaku to szeroka droga, więc nadaje się na sanki.
Na Rusinowej Polanie lubi hulać wiatr, ale można się skryć pod bacówkami. Nie ma tam schroniska.
Comment
Latem Rusinowa Polana jest bardzo oblegana, ale widoki rzeczywiście przepiękne! Wystarczy jednak podejść “kawałek dalej” na Gęsią Szyję i ludzi mniej 😉