Postanowiliśmy spędzić Wielkanoc inaczej. Śniadanie wielkanocne ze Skrzycznem za oknem. No ale takiej Wielkanocy nie spodziewał
się nikt! Mgła, śnieżyca, wiatr…po prostu klęska śniegowa! Przygoda
Na Skrzyczne wyjechaliśmy krzesełkową koleją linową. Przepisy kolei mówią, że na krzesełku mogą jechać tylko dwie osoby. Nie wiedzieliśmy o tym rok wcześniej, kiedy to Wojtek z Hanią w chuście musiał jechać na osobnym krzesełku. Mimo, ze miejsce obok było puste. Hania płakała wtedy pól drogi za mamą. Z naszej perspektywy bezpieczniej byłoby, jakbyśmy jechali tym krzesłem
w trójkę. W innych ośrodkach czasem zabronione jest przewożenie dziecka na kolanach, więc jazda kolejką z takim maluchem w ogóle odpada. Brakuje przepisów dla maluszków. Na szczęście udało nam się bez problemów ze wszystkimi tobołami wjechać na Skrzyczne. Z dziećmi, nartami, plecakami… Hania starsza o rok rozumiała powagę regulaminu i wiedziała, że mama nie rozpłynęła się w górach i chmurach, tylko jedzie na osobnym krzesełku
Schroniskowe klimaty świąteczne….
Ponieważ niedzielna aura utrudniła nam powrót kolejka, bo na górze wiało, więc ewakuowaliśmy się z Hanią częściowo na nartach.
Nocleg ułatwiły nam pompowane tuby, które chwaliliśmy o TU
Leave A Reply