Chwilowy powrót zimy na blogu. Zanim wiosna ruszy pełną parą mamy jeszcze zaległy wpis o pięknych, białych górach. Tej zimy udały nam się z Wojtkiem dwa wyjścia w góry bez dzieci. Niecodzienne okazje (dzięki babciu Graziu ), a jakże potrzebne by uwolnić uwagę i przenieść ją na…przestrzeń. I choć uwielbiamy rodzinne góry, to jednak zimowa aura jest większym wyzwaniem na rodzinne wycieczki, zwłaszcza jeśli się chce wybrać np na skitury i mieć trochę przygody w puchu. Ciekawe doświadczenie, nagle skupić się tak mocno na sobie, swoich potrzebach i odczuciach i mieć wolne ręce! Można zupełnie luźno robić zdjęcia, można nawet za długo próbować zgrać podskoki z aparatem, jeśli się wcześniej nie pomyślało o innym samowyzwoleniu (efekty poniżej). Można też być zupełnie niezdecydowanym w schronisku i przekombinować przy wyborze dania, by finalnie zamówić zupełnie coś innego, niż podpowiadała intuicja. Z dziećmi jesteśmy bardziej zdecydowani 😉
Pierwszą wycieczkę odbyliśmy na butach z Brennej do ulubionego schroniska na Błatniej w Beskidzie Śląskim. Drugą wycieczkę na turach, z Hali Miziowej na Pilsko w Beskidzie Żywieckim. Na turach nie byliśmy od 3 lat, więc radość była wielka, a dla mnie jazda w puchu między świerkami wręcz euforyczna 😉 Cieszę się, ze udało nam się zobaczyć kawałek zimowej bajki. Podczas gdy w Krakowie prawie cały czas było bezśnieżnie, w górach królowała zima.
4 Comments
Przeprowadzka bardzo udana, a jakżeby inaczej Zimowa bajka – szkoda, że ostatnio taka to tylko w górach. Zdjęcia również bajka.
Dzięki
Pozytywnie Wam zazdroszczę tych nart, bardziej chyba zimy w górach, ale nart także Mi niestety narty bardziej przeszkadzają niż pomagają w poruszaniu się po śniegu 😉
Uczyłam już starszych od Ciebie więc jeśli tylko będzieicie mieć czas i chęci to znajdę super instruktora 😉 A narty znacznie uprzyjemniałą zimę!