Mimo jesiennych chłodów i katarów wybraliśmy się na krótką, malowniczą wycieczkę do Tyńca. Bo jak odpuścić taaaakie słońce? Hania w przyczepce miała przytulną dziupelkę, zero zimnego wiatru i pól drogi spała. Na wycieczkę zabrała swoją nową-starą lalę Anię (za czasów dzieciństwa mamy zwaną Małgosią), której opowiadała, co widzi po drodze… “Lalo, tam! Lalo, tata alaba! ”
Leave A Reply