Serio. Myśleliśmy, że wszędzie jeszcze zima! Ale co się dziwić, skoro przez tydzień nigdzie dalej się nie ruszaliśmy, bo kaszle i katary nie odpuszczały. Znajomi zasypywali nas zdjęciami zaśnieżonych lasów, stoków narciarskich i prawdziwej zimy w górach. Pomyśleliśmy, że skoro w Krakowie padał śnieg kilka dni temu, to i okoliczne dolinki jeszcze trochę go zatrzymały. Zabraliśmy nawet sanki! A co znaleźliśmy w Dolinie Mnikowskiej? Przedwiośnie! Śpiewające ptaki, kaczki szykujące pióra na cieplejsze dni, bazie i pierwsze zieloności.
Wąwóz doliny był zacieniony przy tym kącie padania słońca, więc Wojtek zarządził, że idziemy ku słońcu, przez las i wertep. O tak, po prostu w prawo – przedzierając się przez gałęzie, chwytając drzew dla lepszej równowagi, tracąc grunt pod nogami na rozmiękłym podłożu. Wtedy oczywiście jest przygoda. Wtedy Hani “Nóóóżki mnie booolą” zostaje gdzieś za nami, za kolejnym rowem, przez który trzeba przejść, kolejną tajemniczą skałą i stromą ścieżką-zadaniem do pokonania. A jeśli w dodatku mamy w plecaku ciasto i termos z herbatą na piknik pod skałą….to motywacja na wertep przez las wzrasta dwukrotnie. Dobrze było rozruszać mięśnie, dobrze było pobyć w lesie. Polecamy przejść się górą dolinki Mnikowskiej, zyskaliśmy zupełnie nową perspektywę!
4 Comments
Czasami przygoda czeka poza szlakiem
Tak, lubimy takie akcje
Powiało wiosną 😉
Oj tak, choć jeszcze chyba powieje zimą, przeciez to połowa lutego!