To był bardzo udany weekend! Mimo, że w planie był śnieg i zawody. No bo przecież po latach czołowi i nieczołowi zawodnicy sekcji narciarskiej mieli się ścignąć w zawodach, jak za dawnych czasów. Nie tak znowu dawnych, ale trochę wody w Wiśle upłynęło i każdy zmienił swój status życiowy… jednak duch w nas pozostał bez zmian Bo to jest taka niezwykła energia stadna, kiedy wracają te same emocje, co kiedyś, a “Anton aus Tirol” niezmiennie podrywa nogi do tańca. Tak, imprezy z towarzystwem sekcyjnym, to są te najlepsze z całego okresu studiów i potem. Działo, się działo! A pewien alpejski wyjazd przesądził o tym, że tuptamy z Wojciechem już wspólnie i tworzymy przyszłych narciarzy 😉
Aha, Hani na imprezie się bardzo podobało!
Leave A Reply