W stanie niewędrownym lubimy twórczy zamęt. A jeśli z zamętu powstanie coś fajnego, to już w ogóle super W niedzielny, słotny dzień wybrałam się więc z Olą na warsztaty szycia poduszki-misia. Szwaczki zebrały się w klimatycznej kawiarni Mamy Cafe w Krakowie by pod czujnym i cierpliwym okiem Agaty Kury-d TWORZYĆ. To był mój maszynowy debiut, bo do tej pory szyłam igłą i w dodatku raz na kilka lat świetlnych….a stary Łucznik babci wciąż czeka na naprawę…Warsztaty szycia są ekstra – w grupie wesoło, wszystkie materiały dostępne, + miła i fachowa pomoc. A satysfakcja z własnoręcznie uszytej rzeczy ogromna
3 godziny trwały zmagania z twórczym materiałem przy akompaniamencie maszyn i deszczu. Efekt pracy dokładnie zbadała Hania, rozpoznała wszystkie części “misia”, nie robiła uwag na temat krzywych boków i szwów… Własnoręcznie zrobione rzeczy bardzo cieszą i twórcę i obdarowanego! Poniżej właścicielka poduszki prezentuje swojego “ludzika”. W domu dorobiłam mu buzię i rzęsy
Leave A Reply