Podróż tuż po ślubie, w intensywnym czasie rodzinnych zawirowań. Nasza najdziwniejsza podróż, pełna kontrastów. Dlaczego akurat Azerbejdżan?
Impulsem był spot reklamowy z Eurosportu A że zawsze chcieliśmy pojechać w Kaukaz, a na Gruzję i Armenię i ich liczne zabytki nie mieliśmy czasu, to padło na Azerbejdżan. No i cieszyło nas, że jedziemy w miejsce mało znane, mało turystyczne. W internecie niewiele informacji i relacji z podróży po tym kraju, przewodników też nie było (tylko dodatek Bezdroży do Gruzji i Armenii). I tak wylądowaliśmy w Baku
POMIESZANIE Z POPLĄTANIEM
Kraj złożony z małych, różnorodnych kawałeczków. Wszędzie gdzie byliśmy było zupełnie inaczej. Kraj postkomunistyczny,
z przeważającym islamem, kraj ropą płynący, więc i widać bogactwo – bardzo ekskluzywne butiki z niekończącymi się zerami w cenach (ktoś to kupuje! ), wieżowce pnące się ku górze, ale tez duża bieda i wszędobylski brud i bałagan. Zabytki ukryte gdzieś w tym chaosie, o które średnio się dba. Z uwagi na ograniczony czas zwiedziliśmy tylko starówkę w Baku, światynie Zaraostrian w Surahanach, Pałac Chanów w Szekach oraz kościołek w Kiszu.
Trasa przebiegała łukiem:
Baku – Kuba – Xinaliq (Kaukaz) – Kuba – Baku – Szeki – Kisz – Baku
ZACHWYCAJĄCE GÓRY
Najbardziej oczywiście podobało nam się w Kaukazie! W Xinaliq, maleńkiej wiosce leżącej blisko granicy z Rosją. No bo jak się nie zakochać w tych górach? Kilka dni wcześniej spadł śnieg, przykrywając brzuchate pagóry białą kołderką…
Mieszkańcy Xinaliq to unikalna grupa etniczna mieszkająca na wysokościach – są potomkami starożytnych plemion albańskich zamieszkujących przed wiekami rejony Kaukazu Południowego.
Jedną noc spędziliśmy u lokalnej rodziny – u brata Agasiego, kierowcy, z którym jechaliśmy kręta wyboista drogą z Kuby do Xinaliq. Wieczór bardzo miły, spędzony na rozmowie z gospodarzem, który opowiadał m. in o latach spędzonych w wojsku. Żeńska część rodziny ukryta gdzieś w kuchni, przygotowując strawę dla gości. W Azerbejdżanie bardzo mocno zakorzeniona jest tradycja patriarchalna, co widać na każdym kroku.
Kolejne dwa dni spędzamy w górach i okolicy, chłonąc widoki i nocując na dziko z widokiem na góry…
Po powrocie z gór pojechaliśmy do Szeki – miasta znajdującego się 325 km na północny zachód od Baku, niedaleko granicy z Gruzją. Bardzo nam się tam podobało – przyjemne miasto otoczone przez góry. W Szekach podziwiamy karawanseraje, w jednym śpimy- bardzo klimatyczny i tani nocleg. W dawnych czasach zjeżdżali tu kupcy z jedwabnego szlaku.
W Szekach zwiedziliśmy kolorowy Pałac Szekańkich Chanów. Wewnątrz panowała niezwykła atmosfera – słońce wpadało przez liczne witraże, a ściany zdobiły piękne malowidła.
Kolejnym punktem była wioska Kisz, jedna z najstarszych wiosek w Azerbejdżanie, w której zachował się kościół św. Eilzeusza z początków chrześcijaństwa.
NA KAWIE U KONSULA W BAKU
W Baku, przy okazji zwiedzania starówki odwiedziliśmy polski konsulat w Baku Bo obiecaliśmy to naszemu konsulowi. A spotkanie było przypadkowe, na ulicy, podczas naszych pierwszych godzin w Baku. Widząc błąkających się turystów z plecakami, z polskim przewodnikiem w ręku, zagadnął po polsku. Bardzo sympatyczny człowiek, udzielił kilku bardzo istotnych wskazówek i zaprosił na kawę przed powrotem do Polski. Jak moglibyśmy nie skorzystać
3 Comments
Niektóre zdjęcia wzbudzają okrzyk zachwytu
Tam pierwszy raz zobaczyiśmy Kaukaz i taaaką przestrzeń. Chyba mój pierwszy, najmocniejszy zachwyt krajobrazem
eech…