Podczas naszych wakacji z dziewczynami, widzieliśmy góry z każdego kawałka wyspy, z plaż, z miasteczek. Ale chcieliśmy zobaczyć je z bliska, doświadczyć nieznanego. I tak poszliśmy w góry na Krecie! Akcja dość nietypowa na wyspie kojarzonej z rajskimi, plażowymi widokami. A było to tak: zakochaliśmy się, wzięliśmy ślub, a w prezencie ślubnym dostaliśmy książkę “Najwspanialsze trekkingi świata”, wśród których znajdował się trekking po kreteńskich górach 😉 Dźwięczna nazwa “Lefka Ori” tj. “Góry Białe” (prawda, że pięknie brzmi? ) przypominała nam się za każdym razem, kiedy myśleliśmy o Krecie. Zanim tam dotarliśmy, to do bagażu górskiego doszły dwie piękne dziewczyny i Lefka Ori awansowały do przygody nr 1 naszych kreteńskich wakacji Nieczęsto chodzi się w góry na Krecie, a z dziećmi to była dodatkowa niewiadoma. Nie znaleźliśmy zbyt wielu informacji o drodze do schroniska, ale wiedzieliśmy, że normalnym tempem idzie się tam 1,5 godz, na mapie droga wyglądała OK, więc decyzję podjęliśmy szybko. A dokładnie rzec ujmując, to matka podjęła za rodzinę i czuła ciężar odpowiedzialności za powodzenie górskiej przygody. Za to po akcji zakończonej sukcesem odbierała laury triumfu za cały zespół

Śnieg widzieliśmy z bajecznych plaż… nie mogliśmy nie zobaczyć go z bliska!

Schronisko Kallergi, jedyne schronisko na Krecie czynne przez cały rok
Trasa do schroniska łagodnie pięła się serpentynami. Była to szeroka, kamienista droga, podłoże odpowiednie do tuptania dla małego piechura. Jeszcze w Polsce zarezerwowaliśmy nocleg w schronisku, więc mieliśmy do zabrania sporo rzeczy, które zmieściły się Wojtkowi w wielkim plecaku. Mariankę wniosłam w nosidełku na brzuchu, a Hania teoretycznie miała trochę iść, trochę wędrować “na barana” u taty. Opcja barana odpadła po kilku minutach jazdy, bo plecak + Hania na szyi to było za wiele dla kręgosłupa taty. Cóż było robić – wyobraźnia w ruch i na poczekaniu wymyśliliśmy Hani kilka zabaw w drodze. Nie podejrzewaliśmy, że zajmą ją na tak długo! Hania uwielbia rozmowy, potrafi ożywić do rozmowy absolutnie wszystko. I to był nasz punkt zaczepienia – kamyczkiem budziła drzewa, które z nią rozmawiały. A że drzewa miały wielu braci, sióstr, rodziców i krewnych stojących wzdłuż drogi, to przekazywały sobie wieść o budzącym je małym podróżniku. W ten sposób, wraz z naszym wędrownym teatrem, doszliśmy do granicy śniegu. Wtedy na scenę wkroczyły białe łaty, z którymi przecież też się dało gadać. Ach, pomyślałam sobie wtedy, że wymagające czasem gadulstwo Hani bardzo nam pomogło!

Samochód zostawiliśmy w Omalos nieopodal tej tablicy

Droga wyryta w górach

“Cześć drzewo, jestem Hania, przyleciałam z Polski, a Ty lubisz latać ?”

Przystanek. Droga jest wygodna, da się nią wjechać autem, jednak dla piechura nie jest najprzyjemniejsza. Bardziej to autostrada dojazdowa do miejsca skąd można ruszyć w prawdziwie dzikie tereny.

Śnieg na Krecie, atrakcja nie lada! Śnieg utrzymuje się dość długo, a w połączeniu z białym wapieniem tworzy prawdziwie Białe Góry.

Metrowa miarka do mierzenia pokrywy śnieżnej

I w końcu okolice schroniska. Mieliśmy szczęście, bo podobno 5 dni przed naszym przybyciem droga do schroniska musiała jeszcze gdzieniegdzie być odśnieżana. Ale śnieg topniał błyskawicznie.
Schronisko
Nasz cel osiągnęliśmy po 3 godzinach spokojnego spaceru. W schronisku, jak to w schronisku, było wspaniale Dość zimno, co było niecodziennym doznaniem na Krecie i tak prawdziwie górsko, mimo że 10 km w linii prostej od Morza Śródziemnego! Oddaliśmy się typowym zajęciom schroniskowym, jak picie herbatki, patrzenie w ogień kominka, melancholijne wyglądanie przez okno ku górom wysokim, przeglądanie mapy, gry i zabawy… wszystko to oczywiście w mikro przerwach od doglądania potomstwa, by nie wlazło do kominka lub nie pożarło much z parapetu 😉 Był to nasz najbardziej luksusowy nocleg, za 25 euro od osoby z jedzeniem. Szef schroniska Christoforos przypominał nam naszego górskiego kolegę Maćka S. (pozdrawiamy :)), więc od razu zrobiło się swojsko. Poza nami nocowało tam jeszcze kilkoro turystów, a każdy inny i ciekawy.
W górach spędziliśmy dwa dni i był to bardzo błogi czas. Dziewczynkom bardzo podobało się w górskim domku, mimo, że kiepsko spały (niewygodnie się spało w ubraniach, a w nocy 10 stopni w pokoju). Dla Mani zabraliśmy namiocik-łóżeczko, dla Hani śpiwór, bo nie wiedzieliśmy jakie warunki nas czekają. Jedzenie też mieliśmy swoje, a na miejscu dostaliśmy zupę fasolową i spaghetti z sosem pomidorowym, na śniadanie chleb tostowy + małe dżemy i nutelle – takie rzeczy tylko w górach.

Na Krecie nie ma żadnych wyciągów narciarskich. Choć kiedyś podobno był jeden, który i tak nie działał ;)

Marianki pierwszy nocleg w schronisku i rekord wysokości 1680 m n.p.m.

Międzynarodowa polsko-niemiecko-szwedzka obiadokolacja w greckim schronisku :)

A wszędzie wkoło dzikie góry wapienne, ubogo oznakowane szlaki, upały, wiatry, chłody, słaby dostęp do wody. Góry dość niedostępne, ale przez tę niedostępność kuszące…

Gospodarz mówi, że zimą w górach warunki są bardzo surowe. Wstęp powyżej schroniska tylko dla doświadczonych i dobrze przygotowanych turystów.

Wąwóz Samaria i Morze Śródziemne na horyzoncie. Zachód słońca nad morzem zaliczony ;-)

Witaj dniu!

Po średnio przespanej nocy wstać na wschód słońca, wyjść na wiatr i chłód (8 stopni na plusie!) to było kolejne wyzwanie matki karmiącej…………. No ale było spektakularnie ;-)

Strome zbocza obrośnięte są karłowatą roslinnością, która jest terenem eksploracji stad kóz

Świeże pomarańcze do śniadania i rozmowy informatyków o możliwościach pracy w Monachium ;)

Na salonach. Spałyśmy z Manią na wysokościach, Marianka zapięta bezpiecznie w namiociku

Christoforos, czyli gospodarz schroniska… nasz grecki Maciek i też grotołaz, ski-alpinista i żeglarz :)

Christoforos zaprasza w góry!
Gór nam mało
i trzeba nam więcej! Ale nawet tyle cieszy bardzo długo. A wyzwania górskie ewoluowały, jak wszystko, gdy pojawiły się dzieci. Satysfakcja z osiągnięcia Hani – pierwszego zdobytego schroniska o własnych nóżkach, była chyba nawet większa, niż z wcześniejszych własnych sukcesów… bo to sukces kogoś, kogo się kocha najbardziej na świecie! Nie zmienia to faktu, że chętnie byśmy z Wojciechem ruszyli o poranku, wdychając rześkie powietrze, ku wapiennym, dzikim szczytom

Przed schroniskiem

Wracamy…

A za nami frrrrrrrr leci sowa :)

Gdzie jest kózka?

Buty nie były testowane wcześniej na dłuższych trasach i oto rezultat. Pierwsze górskie otarcia Hanki!
Informacje praktyczne
Chwilowo nie działa strona internetowa, więc jak ktoś będzie zainteresowany, to możemy podać e-mail do Christoforosa.
4 Comments
Witam ma pytanie. jestem na krecie bylem w gorach (przepraszam za brak polskich znakow ale pisze od greka z jego lapka) idac szlakiem e4 z omalos czy jakos tak na gore gigilos 2080m napotkalem dziore ktora mnie ciekawi i chcialem spytac czy kots ja spenetrowal lub czy jest taka mozliwosc.
Nie mamy pojęcia, my z dziemi szlimy prosta drogą .Najlepszym źródłem informacji w sprawach lokalnych gór będzie https://www.facebook.com/kallergirefuge -Christoforos, jego aktualny gospodarz.
Świetne, mocno kusicie tą Kretą! 😉