• PODRÓŻE
    • Polska
    • EUROPA
    • AFRYKA
    • AZJA
  • Jedziemy
    • ROWEREM
    • W góry
    • Autem
    • Z Dziećmi
    • Weekend
  • PRAKTYCZNIE
  • TWÓRCZO
  • FILMY
  • O nas
  • Metki

    Agroturystyka pod jaworem alternatywa dla bałtyckich kurortów Azerbejdżan Bacówka pod Bereśnikiem Baku Bałkany Bałtyk w lipcu Bałtyk z dzieckiem Bałtyk z rowerem Beskid Mały Beskid Niski Beskid niski z dziećmi Beskid Sądecki z dzieckiem Beskid Wyspowy Beskid Śląski Beskid Żywiecki Bielsko- biała z dziećmi dwulatek na nartach Florencja z dziećmi Gdzie nad bałtyk Gruzja z dzieckiem Góry z dzieckiem Jaworze Nałęże z dziećmi Kameralne miejsca nad polskim morzem Kreta z dziećmi kwiecień w Toskanii lato na wsi lato z dziecmi letnie klimaty Mielenko z dziećmi Narty w Beskidzie Niskim z dzieckiem Nowica Olandia z dziećmi Rowerowa Olandia Równica z dziećmi Skrzyczne Sri Lanka z dziećmi Szpilkowo ferie Szwecja rowerem Szwecja z dziećmi Toskania z dziećmi widoki Toskanii wiosna w Toskanii Wysowa Zdrój z dziecmi ładne plaże nad Basłtykiem
  • PODRÓŻE
    • Polska
    • EUROPA
    • AFRYKA
    • AZJA
  • Jedziemy
    • ROWEREM
    • W góry
    • Autem
    • Z Dziećmi
    • Weekend
  • PRAKTYCZNIE
  • TWÓRCZO
  • FILMY
  • O nas
Autem  / Grecja  / Podróże  / Z Dzieckiem
HANIA I MANIA NA KRECIE

Posted On 28 maja 2015

Pojechał Wojciech na wakacje z trzema dziewczynami :) A każda z innym atrybutem podróżniczym – Marianka ze smoczkiem, Hania z lizakiem (ze źdrowym ciukrem!) , Justa z aparatem 😉 Bardzo długo nie byliśmy gdzieś dalej, m.in. przez uciążliwości losu, więc po raz pierwszy chyba nie mieliśmy wielkich oczekiwań wobec miejsca, do którego podróżujemy. Chcieliśmy po prostu pobyć w drodze w powiększonym składzie i sprawdzić jak się w tym odnajdujemy. A że lubimy góry, słońce, kolor turkusowy (Wojtek w końcu zapamięta ;), a Hania tarzanie się w piachu, to padło na Kretę (aha, lubimy też tanie loty ;). Obawialiśmy się, że Kreta mało w naszym stylu i będzie nam brakowało lokalnych interakcji. W końcu 3 mln turystów rocznie na takim skrawku lądu robi swoje. Dlatego tym razem skupiliśmy się bardziej na własnym stadku :) Mieliśmy na to niecałe 2 tygodnie. Spakowaliśmy namiot, foteliki samochodowe i ruszyliśmy w kierunku Wrocławia na lotnisko.

kreta-z-dziecmi01

Portret rodzinny ze schroniska Kallergi w Górach Białych

kreta-tuptam

Jak nam było? Pierwsze dni intensywnie, chłonęliśmy wszystko ze świeżym zapałem, choć bywało męcząco – trzeba było wpaść w rytm, poznać się w podróży. Hania to już bardzo świadoma osóbka, w dodatku w okresie intensywnej ekspresji swej silnej osobowości. I tak naprawdę to ona absorbowała większość naszej uwagi. Marianka dość płynnie wpadła w rytm podróży. Jej potrzeby można było spełniać w bardzo elastyczny sposób – spanie i usypianie przy piersi gdziekolwiek, a ruch na podręcznym kocyku rozkładanym w różnych miejscach. Najmniej lubiła długie przejazdy autem. Zdarzyły nam się takie 2 dni, kiedy limit drzemek dziennych wyczerpał się na długo przed planowanym miejscem noclegu, a zabawy samochodowe już nie bawiły.

Po dostrojeniu się do rytmu było nam już tylko pięknie! Codziennie mieliśmy jakąś przygodę, coś co nas zaskoczyło, ucieszyło, zadziwiło… czyli kwintesencja podróży :) Raczej nie nastawialiśmy się na “must see” – ot jechaliśmy gdzieś – czasem były to większe lub mniejsze przewodnikowe atrakcje, czasem przypadkowości po drodze. Ale to były tylko punkty zaczepienia, bo najbardziej cieszyliśmy się po prostu z byciem razem. Pod koniec wyjazdu zauważyliśmy, że nasze podróże ewoluowały w myśl “być, nie zwiedzać” – mniej zabytków, więcej wolnego bycia i przyglądania się miejscom.

kreta-z-dziecmi02

W drodze do schroniska Kallergi, Góry Białe

“Czy wypoczęliśmy?” – takie pytanie słyszeliśmy z różnych miejsc po powrocie :) Że z namiotem i nie stacjonarnie? Po chwili zastanowienia odpowiedź układała się w stylu – odpoczęliśmy od codzienności, naładowaliśmy głowę nową estetyką, zapachami, dźwiękami… i o dziwo wyspaliśmy się. Bo dziewczyny w namiocie spały lepiej niż w domu. Natomiast cała reszta na wyjeździe, to jak w życiu codziennym – trzeba wstać rano, zorganizować jedzenie, zabawy, zapewnić podstawowe potrzeby. Tyle, że wszystko to w nowym miejscu, co czasem ułatwia sprawę, a czasem nie. Z dwójką dzieci podróżuje się nieco trudniej, bo zwyczajnie brakuje rąk. Mimo wszystko Juście udało się robić zdjęcia z Marianką w nosidle na brzuchu, a nawet dodatkowo kręciła film… co Wojciech komentował “Jesteś kosmitką 😉 “

“A czy dzieciom się podobało?”. Cóż, mieć dwoje rodziców pod ręką non stop, nowe wrażenia, brak ciągłego sufitu nad głową i tych samych zabawek – to musiało się podobać. “No dobra, ale coś musiało być nie tak?”. A pewnie, jak to w życiu, ideał nie trwa wiecznie. Czasem za długo w aucie, za krótko na placu zabaw, za wcześnie spać, co innego jeść niż akurat do zjedzenia jest, nawał zmiennych humorów. Koniec końców, nowe wrażenia powodują bilans dodatni, co niewątpliwie przełożyło się na nabycie nowych umiejętności po powrocie. Marianka zaczęła intensywnie pełzać i siadać, a Hania nauczyła się sama startować na rowerze. Wystarczyło dostarczenie nowych bodźców :)))))

kreta-z-dziecmi03

Sióstr kontakt intensywny, codzienny, nieprzerwany przedszkolem Hani, w relacji pomocny :)

Przemieszczanie czyli jak to jest w drodze.

Najtrudniejszy moment to lotniska – biegająca i rozemocjonowana Hania, Mania w nosidle, 10 pakunków, kolejki, przymus bycia tu, a nie tam… Szczególnie męczący był lot powrotny z lądowaniem o 23, bo Hania nie chciała zasnąć, a jak już się zdecydowała spać, to trzeba było się zapiąć do lądowania i były płacze. Resztę przemieszczania się załatwiło wynajęte auto + nóżki Hani + nosidło dla Mani. Staraliśmy się jechać, kiedy Mania chciała spać. Ale różnie nam to wychodziło…

kreta-z-dziecmi_droga01

1 bagaż rejestrowany, 3 duże podręczne, 3 małe podręczne, 1 torba niemowlaka, 2 foteliki samochodowe. Wagowo nie było problemu, gorzej z objętością, wszak cały sprzęt kempingowy zajmuje trochę miejsca…

kreta-z-dziecmi_droga02

Lotnisko we Wrocławiu wspominamy dobrze, cała akcja poszła sprawnie. Gorzej było na lotnisku w Chani, gdzie popołudniowe zmęczenie dało o sobie znać i dzieci dokazywały.

kreta-z-dziecmi_droga03

Zawsze chcieliśmy polecieć z Hanią do CHANI. Witaj przygodo!

kreta-z-dziecmi_droga04

Matka centrum rozdzielczo-nadawcze, zawsze w gotowości do spełniania potrzeb rodziny ;-)

kreta-z-dziecmi_droga06

Wszystkie drogi prowadziły do Hani. Góry w centrum wyspy skłaniały do wybrania głównych dróg, często na około. Ponieważ nie lubimy się wracać, to często wybieraliśmy drogi górskie, pokręcone… ale za to bardzo widokowe. Na szczęście choroby lokomocyjnej nie było!

kreta-z-dziecmi_droga08

Przystanek gdzieś w górach po lokalne specjały

kreta-z-dziecmi_droga09

Dzieci śpią, trzeba jechać! Tu nieopatrznie zrobiliśmy sobie przerwę na zwiedzanie, licząc na to, że znajdziemy nocleg na dziko gdzieś w okolicy. Do noclegu było jednak daleko, jazdy autem za dużo i był to najtrudniejszy dzień całego wyjazdu

kreta-z-dziecmi_droga10

Laguna Balos. Schodzi się do niej ok 30 minut po kamiennych stopniach, wchodzi odpowiednio dłużej. W upalny dzień, z pakunkami plażowymi, dzieckiem na barana tudzież w nosidle był to poważny wysiłek. Dało w kość, ale laguna i turkusy przepiękne!

kreta-z-dziecmi_droga11

I tak Wojciech został baranem- w pierwszych dniach wyjazdu Hania nie była jeszcze przekonana do samodzielnego tuptania w dużych ilościach.

kreta-z-dziecmi_droga12

Choć często, w przypływie energii, zwiedzała biegiem :)

kreta-z-dziecmi_droga13

Przełom nastąpił w górach… Nie mieliśmy nosidła dla Hani, Wojtek targał na plecach wielki plecak, ja mały i Manię na brzuchu – nie było innej opcji jak samodzielne tuptanie i dobry system motywacyjny. Po prostu wymyśliliśmy Hani świetną zabawę, idealną dla naszej gaduły – rozmawianie z drzewami obudzonymi rzuconym kamyczkiem. Nie sądziliśmy jednak, że zajmie ją to na tak długo! I tak w 3 godziny udało się dotrzeć do schroniska, a następnego dnia zejść.

kreta-z-dziecmi_droga14-(1)

Droga do schroniska szeroka, wygodna dla małego piechura

kreta-z-dziecmi_droga14

Mania połowę drogi przespała, połowę rozglądała się i wdychała z przejęciem podmuchy wiatru

kreta-z-dziecmi_droga15

Matka objuczona :) W tle cudna zatoczka, i maleńka plaża z zejściem po stromym zboczu i skałach. Kolejne wyzwanie i trening mięśni.

Atrakcje, zabawa!

Nieczęsto szukamy specjalnych atrakcji, bo atrakcje leżą na ulicy, chodzą ulicą… wszędzie gdzie byliśmy Hania znajdowała coś, co ją zajmowało.  Dla Mani natomiast atrakcyjne było po prostu bycie z nami i wszystkie nowości pobudzające jej zmysły. Na początku dużą atrakcją były nowe przedmioty, pomarańcze rosnące na drzewach, kwitnące oliwki, kozy oraz zaczepianie ludzi na ulicy lub przez okno naszego samochodu i krzyczenie  “Jasiuuu!” czyli Jassu (gr. cześć). Wystarczyło wyposażyć Hanię w jedno słowo, by oswoiła każdego napotkanego na drodze :)

kreta-z-dziecmi_atrakcje01

Place zabaw są super miejscem gdzie można poobserwować lokalne klimaty, w czasie gdy dzieci oddają się różnym uciechom. Hania hasa na huśtawce w Chani ( idealne zdanie na dyktando ;-)

kreta-z-dziecmi_atrakcje03

Zwiedzamy = biegamy.

kreta-z-dziecmi_atrakcje04

Ewentualnie skaczemy. 3,5 latek to energia czasem nie do ogarnięcia ;-)

kreta-z-dziecmi_atrakcje05

Postać chwilę na parapecie – mała estetka zachęcona opowieściami mamy o turkusowym okienku chętnie pozowała do zdjęć…

kreta-z-dziecmi_atrakcje06

Posiedzieć na wysokim murku – portret kreteński klasyczny

kreta-z-dziecmi_atrakcje07

Potrzymać samodzielnie siostrę :-)

kreta-z-dziecmi_atrakcje10

Ale najwięcej frajdy było na plaży! Laguna Balos

kreta-z-dziecmi_atrakcje11

Jesteśmy żóltodziobami plażowymi. Poza Bałtykiem mało znamy takie miejsca. Dlatego pierwszy dzień na plaży był dla nas nauczką. Mokry piasek wydawał nam się świetną opcją- Hania będzie miała zabawę i nie będzie problemu z wszędobylskim piachem….tymczasem w ciagu kilku minut całość naszego majdanu była do suszenia i wykręcania z wody ;-)

kreta-z-dziecmi_atrakcje13

Kawałek cienia to luksus dla niemowlaka schowanego w namiociku. Super rozwiązanie, bardzo polecamy! Marianka była w nim przeszczęśliwa. Kreta okazała się dość wietrzna, szczególnie jej południowa część. Więc namiocik idealnie chronił od wiatru, piachu i słońca.

kreta-z-dziecmi_atrakcje15

Plaża kamienista z dziećmi ? Pewnie, że tak! Mandale z kamieni, segregowanie, rozmawianie kamieniami… pomysłów nie brakowało!

4

Kolor wody bardzo się podobał, ale nie na tyle by się wykąpać. O tej porze roku woda podobna do tej w wakacyjnym Bałtyku, czyli dla Hani za zimno. Mania, która kocha wodę, miała swoje małe (a może wielkie?) radości.

kreta-z-dziecmi_atrakcje18

A tu taka alternatywa dla piachu.  Ośnieżone szczyty widzieliśmy z plaż, ale robienie śnieżek na Krecie to było dopiero przeżycie!

kreta-z-dziecmi_atrakcje21a

Kościółki Hania bardzo lubiła, nawet czasem zachwyciła się kolorowymi freskami lub westchnęła aktorsko cytując rodziców “Pięęękne”

kreta z dziecmi atrakcje

Ten rytuał zachował się po Gruzji

3

Inne dzieci, czyli zawsze dobre towarzystwo. Zdarzyło nam się też spotkać dawno nie widzianych znajomych z dwójką dzieci :) … a do lokalnych kontaktów wystarczyło “Jassu” czyli greckie “Cześć” i piłka.

5

Portret porównawczy etapu rozwojowego. Hania 3,5 roku- żywioł i ekspresja, Mania 6 mc – luz i cieszenie się do wszystkiego :)

Jedzenie

Mania stołowała się w najlepszym barze mlecznym pod greckim słońcem :) Wprawdzie w momencie wyjazdu skończyła 6 mc, ale nie wprowadzaliśmy nic nowego do jej jadłospisu. Do czasu, aż sama zaczęła o to prosić. Więc spróbowała kilku greckich specjałów. Śniadanie Hani i nas wszystkich załatwialiśmy ekspresową owsianką z lokalnymi dodatkami, obiadokolację zabraliśmy z Polski- kasza kuskus rulez + sos pomidorowy + coś lokalnego, w tym wypadku ulubione oliwki. Reszta to knajpiane przysmaki, kanapki, owoce, przegryzki. I oczywiście najlepszy sok pomarańczowy, jaki Hania piła w życiu.

kreta-z-dziecmi_atrakcje09

Dziarski krok w stronę tawerny – naszego codziennego przystanku na kawę lub sałatkę grecką

kreta-z-dziecmi_jedzenie01

Testowaliśmy wiele wersji picia kawy z dwójką maluchów. Nad jeziorem Kournas znaleźliśmy tawernę z huśtawką i leżakami – miejscówka idealna :)

kreta-z-dziecmi_jedzenie02

Ulubionym napojem Hani był świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Tutaj w bardzo lokalnym kafenionie.

2

Dakos, czyli podsmażona kanapka z fetą, oliwkami i pomidorami nie zasmakowały Hani. Nie dziwimy się zresztą, bo strasznie była twarda. Ukochanymi oliwkami, w wersji z pestką też była rozczarowana. Hmm, sprawę ratowały pomarańcze, banany i czasem jogurt grecki z miodem ;-)

kreta-z-dziecmi_jedzenie08

A Marianeczka luz blues i mleko gdziekolwiek :)

kreta-z-dziecmi_jedzenie09

Ale, ale…szybko wyczuła, że stół nie służy tylko do leżenia, że rodzice i Hania coś jedzą, więc rączki rwały się do jedzenia, że hej!

1

Rozszerzanie diety zaczęliśmy więc na wyjeździe. Najbardziej smakowały skórki chleba.

kreta-z-dziecmi_jedzenie12

Czasem jedzenie to było wyzwanie dnia ;-)

kreta-z-dziecmi_jedzenie13

Mania się stołuje

kreta-z-dziecmi_jedzenie14

Idylliczny kumpelski obrazek sióstr :)

Kemping/Spanie

Na Krecie spędziliśmy 11 nocy. Spaliśmy w 7 miejscach, głównie na kempingach, raz w schronisku i raz w domku z Airbnb.

kreta-z-dziecmi_kemping01

Namiot to jest to! Dziewczynkom dobrze się spało, więc i rodzicom, mimo awarii maty samopompującej też nieźle.

kreta-z-dziecmi_kemping02

Dom rodzinny czteroosobowy – tak o namiocie mówiła Hania.

kreta-z-dziecmi_kemping03

Mycie z atrakcjami, pompowanego basenika użyliśmy raz w tym celu.

kreta-z-dziecmi_kemping05

Dzięki temu namiocikowi mieliśmy spokojne spanie, choć trochę mniej miejsca dla pozostałej trójki w namiocie.

kreta-z-dziecmi_kemping04

Hania chętnie pomagała w aktywnościach kempingowych

7

Kempingi kreteńskie są bardzo przyjemne, zielone, kameralne, o tej porze roku prawie puste.

6

A ten kemping, największy z odwiedzanych (Chania) miał nawet basen w pakiecie i to było jedyne Hani pluskanie na wyjeździe :)

kreta-z-dziecmi_kemping10

Plac zabaw na kempingu. Tu zostajemy, zdecydowała Hania :)

kreta-z-dziecmi_kemping11

Jeden nocleg wypadł nam w schronisku. Piętrowe łóżka zrobiły furorę. Mania spała na górze, oczywiście w swoim namiociku obok mamy.

kreta-z-dziecmi_kemping13

Nasz grecki domek, nocleg na 2 pierwsze noce zarezerwowaliśmy przez portal Airbnb – na oswojenie nowej rzeczywistości :)

kreta-z-dziecmi_kemping14

Mania ranny ptaszek po przestawieniu na czas grecki budziła nas ok 6.30. Mistrz drugiego planu prezentuje co o tym sądzi ;-)

kreta-z-dziecmi_kemping15

Czynności około kempingowe bardzo ważne – wianki dla córek. Tytułem zakończenia :)

Krótkie info praktyczne:

Mieliśmy ze sobą dwa foteliki dla dziewczyn, które w Ryanairze można przewieźć za darmo, 3 bagaże podręczne duże, 3 małe, 1 torba z akcesoriami dla niemowlaka oraz 1 bagaż rejestrowany. I mieliśmy spory problem, żeby zmieścić się objętościowo. Nie obyło się bez szybkich przepaków na lotnisku. Ze sprzętu dedykowanego dzieciom wzięliśmy namiocik Deryan dla Marianki, pompowany mini basenik do kąpieli (7 zł w Auchan), który był już z nami w Chorwacji, oraz nosidło Tula.

Kreteńska wiosna wydaje nam się bardzo dobrym terminem na podróż z dziećmi – wszystko kwitnie, pomarańcze na drzewach, przyjazne temperatury (choć były 2 dni upału 30 st.), brak tłumów, no i taniej. Utrudnienia pogodowe to jeden deszczowy dzień i dość mocny wiatr, który towarzyszył nam przez połowę naszego wyjazdu. Ale taki urok wyspiarski :)


Kemping na Krecie z dzieckiem, Kreta z dziećmi
Share



Author

TupTam


You might also like


KRETEŃSKIE IMPRESJE
16 czerwca 2015

10 Comments



Vanilla Island
5 października 2015 at 08:55
Reply

Baaardzo pozytywne zdjęcia. Ile w nich słońca i miłości!Czekam na kolejne :))



    TupTam
    5 października 2015 at 09:22
    Reply

    :) Dzięki Kasia! Zdjęcia tez czekają, ale dziewczyny nie odpuszczają mamy…i w dodatku wirusy przedszkolne w natarciu :/

Ewelina Pędziwiatr
16 czerwca 2015 at 19:07
Reply

Super blog!:) A na zdjęciach rozpoznałam znajomą twarz z IBM sprzed 8 lat :)



    TupTam
    16 czerwca 2015 at 19:40
    Reply

    Ewelina! Ale miło, cześć :))

kasiaakk83
29 maja 2015 at 09:10
Reply

super wyjazd i świetne zdjęcie, my we wrześniu wybieramy się na Sardynie z dzieciakami w podobnym wieku, tylko my właśnie ze względu na ilość potrzebnego sprzętu :) zdecydowaliśmy sie na auto i prom. Napiszcie proszę jakiej firmy mieliście ten namiocik dla malutkiej – fajna sprawa. :)



    TupTam
    30 maja 2015 at 06:53
    Reply

    Sardynia piękna, siostra od lat mnie namawia, może kiedyś w końcu się uda :) Namiocik Deryan, na końcu wpisu jest link do sklepu. Pozdrowienia!

Magda
28 maja 2015 at 21:14
Reply

:) Wiedziałam, że zdjęcia będą cudne! Są :) Z dwójką podróżuje się inaczej – na początku rąk brak do ogarnięcia bagaży i dzieci a z czasem lżej bo dzieci zajmują się sobą :) Oczywiście jak humory dopisują;) Czyli Kreta się spodobała?



    TupTam
    29 maja 2015 at 07:35
    Reply

    Tak, Kreta ekstra! Na tak małej przestrzeni ogromna różnorodność. I przyjazne miejsce do pierwszej przygody w czwórkę :)

Łukasz Kasperek
28 maja 2015 at 20:38
Reply

Piękne te Wasze zdjęcia! Zdecydowanie zachęcają do odwiedzenia Krety 😉



    TupTam
    29 maja 2015 at 07:36
    Reply

    Dzięki Łukasz! NA razie dużo dziewczyn na zdjęciach, a w kolejnym wpisie będą krajobrazy :) Zdecydowanie malownicza, różnorodna wyspa!

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© 2016 TupTam
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.Zamknij